Andre Ward (32-0, 15 KO) w rozmowie z Radio Rahim po zwycięskim rewanżu z Siergiejem Kowaliowem (30-2-1, 26 KO) stwierdził, że obóz jego rywala nie wyegzekwuje od Sportowej Komisji Stanu Nevada zmiany werdyktu walki. Ekipa Rosjanina zamierza zaskarżyć decyzję sędziego ringowego Tony'ego Weeksa, który przerwał pojedynek, ogłaszając wygraną Warda, po ewidentnych ciosach "S.O.G." poniżej pasa.

- To nie były uderzenia zadane z premedytacją - tłumaczył Ward. - To nie była sytuacja jak z walk Andrzeja Gołoty z Riddickiem Bowe, gdzie widać, że chcesz poddać walkę i bijesz wyraźnie poniżej pasa. 

- Jeśli oni będą protestować, my zwrócimy uwagę na ciosy w tył głowy, które Kowaliow zadawał w trakcie pojedynku. Taki jest boks, to się zdarza - dodał niepokonany Amerykanin.

Zapytany, czy bierze pod uwagę trzecią konfrontację z "Krusherem", Andre Ward odparł: - Nie sądzę, by stały za tym pieniądze, by kibice na to czekali. To było właśnie moje zadanie, by już nie mówiło się o kolejnej walce.