Choć Siergiej Kowaliow (30-2, 25 KO) tym razem przegrał przed czasem z Andre Wardem (32-0, 16 KO), podobnie jak po pierwszej walce nie mógł się pogodzić ze swoją porażką. Rosjanin miał pretensje do sędziego Tony'ego Weeksa, że ten w jego opinii bezpodstawnie przerwał pojedynek w ósmej rundzie po uderzeniach Amerykanina poniżej pasa.

- Nie potrafię wyjaśnić, co się stało - powiedział popularny "Krusher". - Oczywiście, że mogłem boksować dalej. To jest walka, mogłem kontynuować. On mi nic nie zrobił, poza tymi ciosami poniżej pasa. Ward ma szczęście, to nie jest najlepszy rywal, z jakim się biłem, to jest najlepszy faularz. 

- Nie możemy dyskutować o uderzeniach poniżej pasa i milczeć w temacie ciosów w tył głowy Kowaliowa. Gdyby walka trwała dalej byłoby źle. On poczuł moje ciosy i na korpus i na głowę. Zasłużyłem na to zwycięstwo! - odpierał zarzuty oponenta "S.O.G.", dodając triumfalnie: - Jestem teraz numerem 1 rankingu P4P?