W bardzo kontrowersyjnych okolicznościach odniósł swoje kolejne zwycięstwo mistrz WBA wagi super koguciej Guillermo Rigondeaux (18-0, 12 KO), który na gali w Las Vegas pokonał przez nokaut w pierwszej rundzie Moisesa Floresa (25-1, 17 KO).

Genialny Kubańczyk przez niemal trzy minuty pierwszej odsłony skupił się wyłącznie na obronie, unikając ataków rywala. "Szakal" przeszedł do ofensywy dopiero w samej końcówce starcia, ale atakując jedną ręką, drugą przytrzymywał głowę Floresa. Rigondeaux zadał trzy ciosy, po których przeciwnik padł nieprzytomny na matę. 

Sędzia ringowy Vic Draculich długo jednak zwlekał z ogłoszeniem wygranej Kubańczyka, bo dwa pierwsze uderzenia kończącej akcji były nieprzepisowe, a ostatnie zostało zadane ułamki sekundy po gongu. Ostatecznie doświadczony arbiter przyznał zwycięstwo Rigondeaux, który po zejściu z ringu zadeklarował gotowość do walki "z każdym, nawet z Wasylem Łomaczenką".

Wcześniej w Mandalay Bay utalentowany posiadacz pasa WBA Interim kategorii półciężkiej Dimitrij Biwol (11-0, 9 KO) bez problemów rozprawił się z Cedrikiem Agnew (29-3, 15 KO). Znakomity Rosjanin już w pierwszej odsłonie rzucił amerykańskiego rywala na matę, by porozbijać go i zniechęcić do dalszej walki w rundzie czwartej.