Krzysztof Włodarczyk ma wystarczające argumenty w pięściach, by dziś w Poznaniu pokonać Noela Gevora. Były mistrz świata ma ogromne doświadczenie, umiejętności i uderzenie z obu rąk, które jest w stanie zwalić z nóg każdego w wadze junior ciężkiej. Ale jest przy tym nieprzewidywalny, nigdy nie wiadomo jakiego Włodarczyka zobaczymy w ringu.

Stawka tego pojedynku jest duża, co do tego nikt nie ma wątpliwości. Wygrany zmierzy się z mistrzem świata federacji IBF, Rosjaninem Muratem Gassijewem i prawdopodobnie weźmie udział w turnieju World Boxing Super Series (WBSS), który oficjalnie zostanie ogłoszony 8 lipca w Monte Carlo.

Ale „Diablo” na razie nie chce o tym myśleć, choć wie jaki jest budżet tego turnieju i jakie są stawki dla każdego z ośmiu uczestników. Zwycięzca zgarnie 10 mln dolarów, co musi robić wrażenie. Teraz jednak najważniejsza jest walka z Gevorem, którą chce wygrać, najlepiej przed czasem. Ormianin z niemieckim paszportem, dziewięć lat młodszy od Włodarczyka, jest wyższy, ma większy zasięg i jeszcze nie znalazł pogromcy. Tyle, że „Diablo” ma za sobą 56 pojedynków (52-3-1, 37 KO), a on (22-0, 10 KO).

„Diablo” stoczył też 11 walk, których stawką był tytuł mistrza świata, a Gevor dopiero o nich marzy. Bilans mistrzowskich pojedynków Polak też ma imponujący (8-2-1), pokonali go tylko Steve Cunningham w rewanżu i Grigorij Drozd. Remis zaś ogłoszono w jego pierwszym starciu z Giacobbe Fragomenim w Rzymie.

Pełna treść artykułu na Polsatsport.pl >>