Krzysztof Włodarczyk - Noel Gevor to bardzo ważna walka w kontekście przyszłości "Diablo". Jeśli Polak wygra na gali w Poznaniu, to zostanie oficjalnym pretendentem do tytułu mistrza świata IBF, który piastuje Murat Gassiev. Kto będzie górą? Transmisja gali w Poznaniu z walką Włodarczyk - Gevor w Polsacie Sport, Super Polsacie i Polsacie Sport Fight.

Polski pięściarz dąży do odzyskania tytułu mistrza świata i w sobotę może zrobić w tym kierunku milowy krok. Musi "tylko" pokonać Noela Gevora podczas sobotniej gali w Poznaniu. Jego przeciwnik nie znalazł jeszcze pogromcy w zawodowej karierze, lecz na "Diablo" nie robi większej różnicy, gdyż czuje się wystarczająco pewnie, by dopisać kolejną wygraną do rekordu. Jednocześnie odsuwa od siebie presję związaną z tą walką. - Ten pojedynek na pewno jest istotny, ale nie jest o być albo nie być. Nikt nie straci przecież głowy. Jest ważny, bo zwycięzca będzie oficjalnym challengerem organizacji IBF, ale... W życiu dzieją się różne rzeczy, bo jak nie ten, to pewnie będzie następny, choć nie biorę tego pod uwagę. Wygranym sobotniej walki jestem ja. To kolejna walka w drodze po pas IBF - powiedział Polsatsport.pl.

Stawką będzie nie tylko pozycja oficjalnego pretendenta, z którym będzie musiał zmierzyć się aktualny mistrz świata wagi IBF wagi cruiser Murat Gassiev, ale także udział w kosmicznym turnieju kategorii junior ciężkiej. Zwycięzca awansuje do ćwierćfinałów i właśnie w nim powalczy z rosyjskim czempionem. Jak zdradził w poniedziałkowym magazynie Puncher Andrzej Wasilewski, suma nagród całego przedsięwzięcia ma wynieść 23,5 miliona dolarów, a gaża już za pierwszy pojedynek będzie oscylowała wokół 400 tysięcy funtów. Wygrana zapewni drugie tyle.

Włodarczyk jest bardzo pewni siebie i Gevora się boi. Jest zdania, że Niemiec nie mierzył się jeszcze z kimś takim jak on. - Na pewno jest ruchliwy i zadaje mnóstwo ciosów. Minusów nie będę wymieniał, one wyjdą podczas pojedynku.

Wcześniej dojdzie do bardzo ciekawego starcia między doświadczonym Rafałem Jackiewiczem a dopiero wschodzącym Patrykiem Szymańskim. Ten pierwszy przyznaje, że sportowych ambicji już nie ma, ale i tak zawsze jest piekielnie groźny, o czym przekonał się m.in. Michał Syrowatka na gali w Ełku. - Chcę być mistrzem świata, chcę bronić ten tytuł długi czas. Jeżeli marzę o takich laurach, to muszę wygrać z Jackiewiczem. To nie musi być walka do jednej bramki, ale muszę wyjść i zdominować go - powiedział Szymański.