Mariusz Wach (33-2, 17 KO) miał walczyć z wysoko notowanym Dillianem Whyte'em w czerwcu, potem w lipcu, ale do dziś nie doszło do tego pojedynku. Polak, który od blisko dwóch lat nie ma promotora, nie ukrywa, że taka sytuacja zaczyna go już irytować. – Dzwonię, szukam, pytam, ale żadnej konkretnej daty i rywala jak nie było, tak nie ma – zdradził w rozmowie ze Sport.tvp.pl.

– Strasznie żałuję tej walki z Whyte'em. Jego promotor zaręczał, że do niej dojdzie, a jak nie uda się z Dillianem, to zorganizuje coś innego. Skończyło się na zapowiedziach. Obserwowali moje sparingi z Dereckiem Chisorą i od tego momentu milczą. Widocznie ich wystraszyłem. Szkoda tylko, że przez te obietnice byłem uwięziony i teraz muszę szukać innej opcji – powiedział Wach.

Konkretnych dat i nazwisk rywali co prawda nie ma, ale Polak na brak propozycji nie narzeka.

– Nie jest łatwo być promotorem samego siebie, ale przez tyle lat boksowania wyrobiłem sobie kontakty, więc telefon często dzwoni. Pytają, czy trenuję, czy chciałbym walczyć z tym lub z tamtym, ile chciałbym za taki pojedynek zarobić, itd. Jest szansa na walkę w Polsce, ale nie wykluczam też Stanów lub Anglii. Na pewno jeszcze raz w tym roku chciałbym pojawić się w ringu, by nie zardzewieć.

Pełna treść artykułu na Sport.tvp.pl >>