Zostało jeszcze coś z tej energii, kiedy ostatni raz rozmawialiśmy? Kiedy było trzecie podejście, a lipcowa walka z Dominicem Breazeale była "na 150 procent"?
Artur Szpilka: Nic nie zostało. Jestem załamany. Bo te 150 procent było od Ronniego Shieldsa, któremu wierzę we wszystko. On mnie nie oszukał, tego nie mówię. Ale dostawał informację, że Breazeale chce ze mną walczyć jeszcze tydzień temu, od tych samych ludzi, którzy dziś mówią, że on "może będzie mógł walczyć ze mną w październiku?" Widzisz problem? Bo ja widzę.

Byłeś rezerwowy, jak nie wyjdzie coś innego, to będzie Szpilka. To jedna z możliwości. 150 procent było zmyłą, to kolejna. Dla mnie niepojęty jest fakt, że informację o tym, że lipcowa walka z Breazeale to mrzonki dostajesz… od dziennikarzy. Że musisz to później sprawdzać u ludzi, od których powinieneś się dowiadywać takich rzeczy jako pierwszy.
Tak teraz było. Dostałem SMS-a, już nie pamiętam od kogo, że nie będzie walki z Breazeale, że będzie walka z Kownackim. Mało nie zwariowałem. Zaraz zadzwoniłem do Ronnie’go, on też był zszokowany, ale obiecał, że sprawdzi. I sprawdził, że nie ma planów na walkę Breazeale-Szpilka. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Nie wyobrażasz sobie tego.

Spróbuję. Dziewięć miesięcy pracy z Ronnie. Ciężkiej pracy, bo byłem przy tym, jak Tomek Adamek bardzo ciężko pracował z Ronnie w Houston przed walką z Chrisem Arreolą. Do tego pieniądze…
…ciężkie pieniądze. Przez ten czas wydałem, czekając na walkę, która mi coś da jako sportowcowi, ponad 90 tysięcy dolarów. Odżywianie, najlepsi trenerzy, którzy pracowali między innymi z Andre Wardem, Andrzejem Fonfarą. Przelicz to sobie na złotówki…

…przeliczylem. Około 340 tysięcy złotych. Poważne pieniądze, jakich na siebie nie wydaje 95 procent amerykańskich pieściarzy. Nawet tych, którzy w odróżnieniu od Ciebie, są pierwszych dziesiątkach światowych rankingów. Oni nie robią nic pomiędzy walkami, zaczynając przygotowania i zaczynajac wydawać kasę na trening, kiedy jest już kontrakt.
No właśnie. Ja pracuję bez przerwy. Miałem tylko dwa tygodnie luzu przez te dziewięć miesięcy harówy. Dobra, ale to już nawet nie chodzi o pier…. kasę, choć każdy widzi, że jest spora. Chodzi o prawie rok mojego życia. Można było powiedzieć “nie wyszło”. Wróciłbym do Polski, walczył w Europie. Miałbym pewnie ze dwie walki za sobą. I teraz odpowiedzią zastępczą ma być Adam Kownacki? Odpowiedzią na co? Co mi to da, jak z nim wygram, bo wiadomo, że tak będzie? Do czego mnie wygranie z kimś, kto nie wygrał z nikim poważnym, przybliży? Breazeale był przepustką do walki o tytuł - jeśli nie od razu, to szybko. Walka, może dwie. A jaką mam pewność, że walka się odbędzie? A jak mu Adamek naruszy ząbek na sparingach - czy jest Plan B? To są sensowne pytania, na które będę chciał odpowiedzi zanim - i jeśli - podpiszę kontrakt. I to będę oczekiwał zapewnień na piśmie, a nie czegoś na telefon. Co mnie obchodzą informacje, że on (Kownacki) podpisał kontrakt? Ma już dość mądrych, mówiących mi zrób to czy tamto, nie denerwuj się. Nie jesteście mną, nie pracujecie tak ciężko, nie wkładacie całego życia, wierząc ludziom wokół was. Ilu z was by coś takiego wytrzymało? No właśnie. Pozdrawiam, zawsze ten sam Szpila.