- Tak jak mówiłem już wielokrotnie: jedyne dwie osoby, których się boję to moja żona i Pan Bóg. Oczywiście pojawia się presja i obciążenie psychiczne, ponieważ jest to walka i nie idziemy "pod budkę z piwem". Uważam jednak, że jeśli nie respektuje się przeciwnika, to jest się niepoważnym - powiedział po ważeniu Tomasz Adamek, który podczas walki wieczoru na gali Polsat Boxing Night zmierzy się z Solomonem Haumono.

Ważysz poniżej 100 kilogramów, zakładaliście 98, ale chyba nie jest źle? Wydaje się, że to dobra waga, żeby zachować szybkość.
Tomasz Adamek: Można ważyć 95 kilogramów i być wolnym. W tym wszystkim chodzi o to, żeby po prostu dobrze się czuć. Moje samopoczucie jest dobre i wszystko gra. Przez ostatnie dziewięć tygodni ciężko pracowałem i teraz pozostało mi wyłącznie założyć rękawice i wejść do ringu. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli.

Jak Gus Curren zmienił Cię w tych przygotowaniach?
Przyznaję, że mimo moich lat i doświadczenia w ringu nadal popełniam pewne błędy. Oczywiście spróbowaliśmy je poprawić i teraz staram się podnosić ręce wyżej i częściej atakować. Oczywiście co z tego wyniknie zobaczymy w sobotę w ringu, bo dzisiaj mogę snuć piękne opowieści, a później niczego nie pokazać. Wtedy kibice mogliby zarzucić mi, że lałem wodę. Wolę uniknąć takiego gadania i po prostu pokazać w sobotę serce do walki.

Czy jeśli wygrasz z Haumono, to czy będziesz chciał atakować mistrzowski pas kategorii ciężkiej?
To wie chyba tylko Pan Jezus... Oczywiście jeżeli wygram w dobrym stylu i pokaże się kolejna oferta, to czas pokaże. Najpierw trzeba jednak wygrać jutrzejszą walkę.

Pełna treść artykułu na Polsatsport.pl >>