- Jeśli Tomek Adamek wszystko to, co działo się przez 12 tygodni na obozie w Łomnicy, przełoży na dyspozycję w ringu i walkę, to jest szansa, że mimo 40. "wiosen" na karku, zobaczymy najlepszego Tomka pewnie od 8-10 lat - mówi w rozmowie z Interia.pl dziennikarz Mateusz Borek, który w sobotę zadebiutuje w roli organizatora i promotora gali Polsat Boxing Night w trójmiejskiej Ergo Arenie.

Właściciel MB Promotions z pełną świadomością podjął się wielkiego ryzyka finansowego, ale ogromna adrenalina w pewien sposób rekompensuje mu uczucie niepokoju, choć oczywiście nie całkowicie.

- Entuzjazm i jakaś niepewność tego projektu powodują, że człowiek może spać trochę mniej i jest w miarę wypoczęty. W ostatniej chwili trzeba zminimalizować ryzyko popełnienia błędu, gdyż robi się nerwowo przy tak wielkim przedsięwzięciu. Przede mną "wielki czwartek", bo o godz. 15 odbędzie się konferencja prasowa przed galą, a później będę musiał błyskawicznie przetransportować się do Kielc, żeby skomentować ostatni mecz grupowy Polaków na Euro U-21. Chciałbym z tą drużyną jeszcze przeżyć fajną przygodę. Marzy mi się półfinał mistrzostw Europy, choć wiemy, że regulamin jest skomplikowany - mówi Borek, co tylko pokazuje, że nawet na ostatniej prostej przed swoim debiutem w boksie zawodowym, potrafi godzić wymagające przygotowań obowiązki.

- Jeśli Tomek wygra w dobrym stylu, to myślę, że jeszcze 2-3 razy zobaczymy go w ringu i na pewno w jakiejś wielkiej walce. Natomiast po wymęczonej, wytarganej wygranej lub zupełnie przeciętnej, zapewne sam zda sobie sprawę, że mimo świetnego campu i nowego trenera, prawdopodobnie już nie ma sensu się w to bawić - potwierdza Borek.

Pełna treść artykułu na Interia.pl >>