Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Enzo Maccarinelli, były mistrz świata, napisał na Twitterze, że po przegranej z Dmytro Kuczerem w miniony piątek kończy karierę. Mam nadzieję, że nie zmieni decyzji, w jego przypadku kontynuowanie kariery mogłoby być zbyt niebezpieczne. 31-letni Ukrainiec znokautował go już w pierwszej rundzie, to była ósma porażka Walijczyka. Za każdym razem przegrywał przez nokaut, a kilka z nch było niezwykle brutalnych.

Stawką w piątkowym pojedynku był wakujący pas mistrza Europy kategorii junior ciężkiej, należący kiedyś do Mateusza Masternaka. Ostatnim jego posiadaczem był Anglik Tony Bellew, który w grudniu pokonał Polaka. Wtedy ten pas też był wakujący. Później Bellew dostał szansę walki o tytuł mistrzowski organizacji WBC, oddał więc ten dopiero co zdobyty pas i nokautując Ilungę Makabu 29 maja w Liverpoolu spełnił marzenie życia.

Enzo Maccarinelli miał nadzieję, że jak pokona Kuczera, to zmierzy się z Bellew i być może raz jeszcze zostanie mistrzem świata. Ostatnio miał niezłą passę, wygrał kilka walk, między innymi z Royem Jonesem Jr, ale te zwycięstwa tak naprawdę niewiele znaczyły. Jones Jr od dawna jest cieniem genialnego pięściarza sprzed lat więc określenie, że jego pogromca, Enzo Maccarinelli jest teraz cieniem cienia, miało coś na rzeczy.

Prawdę mówiąc Walijczyk od dawna stąpał po cienkim lodzie. Każdy kto widział nokaut jaki zafundował mu we wrześniu 2010 roku Aleksander Frenkel, wie co mam na myśli. Maccarinelli był wtedy mistrzem Europy, bronił tytułu po raz pierwszy. Nie wierzyłem, że się po tym podniesie, to był jeden z najbardziej brutalnych nokautów jakie widziałem. A przecież David Haye, Ola Afolabi czy Denis Lebiediew wcale nie potraktowali go wcześniej łagodniej.

Pełna treść artykułu na Polsatsport.pl >>