Mistrzowie najlżejszych kategorii nie mogą marzyć o rekordowych honorariach, choć ich bokserska klasa czasami przewyższa cięższych i większych czempionów. Jednym z nich jest Roman „El Chocolatito” Gonzalez z Nikaragui, który w Inglewood (Kalifornia) w walce z rutynowanym Edgarem Sosą po raz drugi bronić będzie pasa WBC w wadze muszej. Ale telewizja HBO pokaże go po raz pierwszy.

„Czekoladka” pochodzi z bokserskiej rodziny. Na zawodowych ringach walczyli dziadek i ojciec, ale nawet w części nie mieli takiego talentu jak on, najmniejszy, najdrobniejszy z nich, Roman Alberto Gonzalez Luna. Jego idolem był od dziecięcych lat Alexis „El Flaco Explosivo” Arguello, największy bokserski czempion w historii Nikaragui. Do niego należały światowe tytuły w wadze piórkowej, junior lekkiej i lekkiej. To on toczył walki, które przeszły do historii zawodowego boksu. A później to właśnie on był pierwszym trenerem małego Romana.

Dzieciństwo małego Romana Gonzaleza nie należało do spokojnych i gdyby nie boks, to jego historia mogłaby być znacznie mniej optymistyczna. Karierę zawodową zaczynał w wieku 17 lat, szybko został mistrzem świata kategorii słomkowej, później papierowej. Teraz bronić będzie swojego trzeciego pasa, w wadze muszej. I znów jest faworytem, choć rywal, doświadczony Edgar Sosa, to przecież były mistrz świata WBC.

„Mała trucizna” jak piszą o Gonzalezie jest niesamowity i zarazem bezlitosny w ringu, tak więc rywal na litość liczyć nie może. Jeśli nadarzy się okazja, by skończyć ten pojedynek przed czasem, to „Czekoladka” na pewno to zrobi. I do tego w mistrzowskim stylu.

Pełny tekst Janusza Pindery na Polsatsport.pl >> 

http://www.youtube.com/watch?v=4XcDTromPlg