Noc z 3 na 4 lutego, warszawski hotel Gromada, Okęcie. – Turek chciał mnie zmusić do nieuczciwego sędziowania. Myślał, że jak ma kasę, to może to zrobić. Jak się nie zgodziłem, to groził, że mnie zabije. Wyszedł z pokoju i wrócił z kuchennym nożem. Dźgnął mnie trzy razy w brzuch i po twarzy – opowiadał "Super Expressowi" sędzia Zbigniew Zagrodnik. Turek to Mustafa K., wówczas wiceprezes Polskiego Związku Bokserskiego. Mija siedem i pół miesiąca. Turek nie ogląda świata zza krat, wręcz przeciwnie – na wrześniowym memoriale Leszka Drogosza w Kielcach jest przyjmowany ze wszystkimi honorami. Podczas otwarcia turnieju zostaje zaproszony na ring, krąży wokół sędziów, ustawia się do zdjęć z pięściarzami, a w hotelu, na 45. urodziny, organizator wręcza nożownikowi... pamiątkową szablę.

– Nie może być tak, by w naszym boksie funkcjonował człowiek, który w światowej federacji AIBA jest wrogiem numer jeden! – denerwuje się Zbigniew Górski, prezes PZB. O tym, że K. będzie w Kielcach gościem, dowiedział się trzy dni przed zawodami. – Pan Grzegorz Nowaczek, prezes kieleckiego klubu Rushh, usłyszał ode mnie, żeby nie zapraszał tego człowieka, bo w przeciwnym wypadku moja noga tam nie postanie. Musiałem przecież chronić PZB przed zawieszeniem przez AIBA. Po tym, co wydarzyło się w lutym, K. został wykluczony ze struktur związku jednomyślną decyzją zarządu. Nie zawieszony, ale wykluczony! Nie ma od tego odwrotu, dopóki jestem prezesem. W momencie wydania przez polski sąd wyroku skazującego, a przecież musi do tego dojść, K. zostanie też dożywotnio zdyskwalifikowany przez AIBA. Nikt w polskim boksie nie ma prawa utrzymywać kontaktów z tym człowiekiem – grzmi prezes.

Choć krajowy związek nie występował w roli organizatora (tej podjęły się Rushh Kielce i Świętokrzyski OZB), to jednak sprawował patronat nad imprezą. Przedstawiciele PZB byli w Kielcach obecni. – Supervisor europejskiej federacji w pojedynkę by sobie przecież nie poradził. O to, że nasi ludzie uczestniczyli w turnieju, nie mam pretensji, bo w jakiej sytuacji zostaliby postawieni Brazylijczycy lub Amerykanie, którzy przylecieli do Polski z drugiego końca świata? Lecz za to, że działacze PZB nie zaprotestowali, gdy do ringu wywoływano Mustafę, poniosą konsekwencje – zapowiada Górski. Kara grozi członkom zarządu i wiceprezesom PZB, Andrzejowi Filipkowi oraz Wojciechowi Nagórnemu, jak również Janowi Gieradzie (prezes ŚOZB) i Nowaczkowi (wiceprezes).

– Turniej na moją osobistą prośbę został włączony do kalendarza imprez EUBC, ale obawiam się, że była to pierwsza i ostatnia taka edycja memoriału. Można zakładać, że z uwagi na obecność i zaproszenie do ringu K., AIBA nie zostawi tak tej sprawy. Przecież zakomunikowała wszystkim federacjom, że doszło do zawieszenia, a Mustafa jest w boksie persona non grata. Nasi przeciwnicy tylko na to czekają, aż pojawi się na zawodach. Potem wysyłają zdjęcia do AIBA i starają się nas skompromitować. W ten sposób K. jeszcze bardziej szkodzi polskiemu boksowi – przekonuje prezes PZB.

Turek ma niejedno na sumieniu. Podobno pięć lat temu, podczas mistrzostw świata w Mediolanie, uderzył samego Ho Kima, do dziś dyrektora wykonawczego AIBA. Uniknął konsekwencji, bo trybunał arbitrażowy w Lozannie uznał, że zajście nie miało żadnego związku z zawodami. W 2011 roku, w trakcie mistrzostw Europy w Ankarze, próbował zmusić do nieuczciwego sędziowania Macieja Dziurgota. Groźby brzmiały na tyle poważnie, że Polak poskarżył się do AIBA. Ostatecznie wycofał zarzuty. Sprawiający coraz większe problemy K. został jednak wykluczony z tureckiego związku.

Pełna wersja artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>