Dziś kolejna rocznica pojedynku Andrzeja Gołoty z Mikiem Tysonem. Dlaczego Polak nie chciał dalej walczyć?

W świecie wielkiej polityki ściśle tajne informacje ujawniane są po latach. W świecie wielkiego boksu bywają sytuacje co do których zawsze będą wątpliwości i nigdy nie dowiemy się jak było naprawdę. I wcale nie dlatego, że panuje zmowa milczenia, że kryje się za tym jakaś wielka tajemnica. Główni aktorzy bowiem często sami nie pamiętają dlaczego tak się stało, co spowodowało taką, a nie inną ich reakcję. Bywa więc że konfabulują, są też i tacy, którzy opowiadają niestworzone historie, nie mające wiele wspólnego z tym co się naprawdę działo.

Nie wiem jaka jest prawdziwa wersja Gołoty na temat jego walki z Tysonem, wiem natomiast, że gdy pytałem go o Riddicka Bowe’a i rewanżowy pojedynek, który komentowałem, sam szukał odpowiedzi na pytanie dlaczego zrobił to, co zrobił. I odniosłem wrażenie, że nie znalazł.

Być może tak naprawdę nie wie też dlaczego po drugiej rundzie zrezygnował z walki z Tysonem. Ja siedząc przy ringu i komentując nie wiedziałem. Gdyby szukał pretekstu, by zrezygnować, miał go przecież już w pierwszym starciu. Niewielu podniosłyby się po bombie, którą poczęstował go Tyson. Mógł dać się wyliczyć i nikt nie miałby do niego pretensji. A on podniósł się błyskawicznie. Co więcej w drugiej rundzie bił się twardo. Dlaczego więc stało się to co się stało?

Pełna treść artykułu na Polsatsport.pl >>