Damian Wrzesiński (11-1-1, 5 KO) żadnej pracy się nie boi. Pięściarz z Poznania jest na co dzień nauczycielem wychowania fizycznego, a w przeszłości łączył występy w ringu z ciężką robotą - na farmie rolniczej czy na budowie. W sobotę na gali w Międzyzdrojach zmierzy się z Tomaszem Królem (4-1-1, 1 KO).

Wrzesiński uczy WF-u w szkole podstawowej nr 50 w Poznaniu. - W trakcie roku szkolnego mam wszystko tak zorganizowane, by nie zaniedbywać treningów. Praca w szkole mi pasuje, mogę sobie ustalać grafik tak, by trenować nawet dwa razy dziennie, a przed walką z Królem mam łatwiej, bo trwają wakacje - tłumaczy nam Damian.

Jeszcze kilka lat temu tak różowo nie było. Wrzesiński wyjechał za chlebem do Norwegii, gdzie pracował na farmie, a później jako budowlaniec. W trakcie pracy w gospodarstwie rolniczym doznał bardzo groźnej kontuzji.

- Wpadłem na szybę od drzwi w jednej z hal i rozciąłem nerw łokciowy. Do tej pory mały palec w lewej ręce nie jest do końca władny, ale nie przeszkadza mi to w ringu - zaznacza "Wrzos". - Będąc w Norwegii, rzucałem boks setki razy, ale ciężko jest zrezygnować z czegoś, co się robi przez pół życia. Gdy chwile zwątpienia minęły, znalazłem w Norwegii klub, a później trenowałem z tamtejszą kadrą.

Pełna treść artykułu w "Super Expressie" >>