Robert Talarek, który w trójmiejskiej Ergo Arenie stoczy pojedynek na gali Polsat Boxing Night 7, na co dzień jest również górnikiem. W sobotę Robert Talarek spróbuje zrewanżować się Norbertowi Dąbrowskiemu.

– Widzicie ten taśmociąg, służący do transportowania urobku? Kiedyś zaczął się palić. Palił się tak bardzo, że z okolicznych domostw wychodzili ludzie i patrzyli z przerażeniem, czy ogień nie dotrze do ich mieszkania – Robert Talarek pokazuje nam z zewnątrz Kopalnię Węgla Kamiennego Bielszowice w Rudzie Śląskiej, w której pracuje. Pod ziemią jest najczęściej w nocy. Dzień to czas na sen, później obiad, a następnie trening, który ma miejsce sześć razy w tygodniu. Talarek jest bokserem, a w sobotę podczas gali Polsat Boxing Night 7 zmierzy się z Norbertem Dąbrowskim.

– Gdy pierwszy raz zjechałem na dół, byłem przerażony, ale to samo uczucie widziałem na twarzach wszystkich, którzy dopiero pojawili się w kopalni. Wielu rezygnuje i drugi raz już nie przychodzi, ale ja wytrzymałem – opowiada bokser, który w grudniu ubiegłego roku po wygranej z Goekalpem Oezeklerem sięgnął w Niemczech po regionalny pas federacji IBF, który zresztą z dumą przyniósł na rozmowę z nami. – Tamta wygrana spowodowała, że w kopalni stałem się kimś. Często dzisiaj widzę, jak jeden kolega pokazuje mnie drugiemu palcem i mówi: „Na tego pana trzeba uważać” – opowiada ze śmiechem.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>