Andrzej Gmitruk i Andrzej Wasilewski skomentowali w rozmowie z portalem Sporteuro.pl ogłoszone przedwczoraj połączenie sił grup AG Promotion i Sferis KnockOut Promotions.

- Andrzej jest bardzo dobrym strategiem. Ma kontakty w Stanach Zjednoczonych. Zyskamy więc możliwość wysyłania zawodników na poważne zgrupowania. To istotny element. Myślimy o przyszłości, nie zapominając o teraźniejszości. Chciałbym dożyć takiego zawodnika jak Tomek Adamek. Polski rynek jest skromny, o aktualnym stanie boksu amatorskiego lepiej nie mówić, dlatego ważne, aby zewrzeć szyki i wykorzystać potencjał dostępnych pięściarzy. Nie chciałbym bowiem obudzić się za 2-3 lata z myślą, że polskiego boksu nie ma. Nawet zawodowego - stwierdził Gmitruk. 

Wasilewski ze swojej strony zapewnił, że fuzja nie oznacza, iż grupa Andrzeja Gmitruka straci swoją podmiotowość. - Nic z tych rzeczy. Pan Gmitruk jest w dalszym ciągu pełnoprawnym promotorem, który będzie organizował kilka gal rocznie. Zmieni się tylko to, że organizacyjnie i finansowo postaramy się wspomóc jego imprezy. Będziemy również współpracowali z jego zawodnikami - wyjaśnił współwłaściciel Sferis KnockOut Promotions.

Andrzej Wasilewski nie wykluczył jednocześnie, że w niedługim czasie zacieśni relacje także ze stajnią Global Boxing Mariusza Kołodzieja, choć jak zaznaczył, kooperacja pomiędzy grupami w różnym zakresie jest już faktem.

- Wydaje się to naturalnym procesem. Może nie pisze się o tym w prasie, ale podejmujemy wspólne działania już od dłuższego czasu. Z Mariuszem znamy się i szanujemy. Nadajemy na tych samych falach. I on, i ja nie żyjemy z boksu, jest naszym hobby. Nie jest to zajęcie, które przynosi nam chleb, pozwala na opłacenie rachunków. Dlatego też, patrzymy na pewne sprawy z dystansem. Często się kontaktujemy. Uważam, że Mariusz zrobił sporo dobrego dla polskiego boksu. Spójrzmy na karierę Mariusza Wacha. Kiedy w Polsce wszyscy postawili na nim krzyżyk, on go odkurzył, zbudował. W efekcie kolejny Polak zawalczył z Kliczką - powiedział opiekun m.in. Krzysztofa Włodarczyka i Artura Szpilki.

Cały tekst do przeczytania na Sporteuro.pl >>