Michał Syrowatka (19-1, 7 KO) po znakomitej walce pokonał przez techniczny nokaut Robbiego Daviesa Jr i zdobył pas WBA Continental w wadze super lekkiej. – W Londynie pokazałem, że mam wielkie serce do walki, twarde pięści i twardą głowę – przyznał w rozmowie ze Sport.tvp.pl.

Widział pan już walkę na wideo? Podobne odczucia jak na żywo w ringu?
Michał Syrowatka: Obejrzałem kilka razy i w telewizji wyglądało to identycznie jak między linami. Od 6. rundy przejąłem inicjatywę, moje ciosy zaczęły dochodzić do celu i z minuty na minutę było widać po rywalu, że zaczyna słabnąć.

Oglądając ostatnie rundy od razu przypomniały mi się ringowe wojny Tomasza Adamka z Paulem Briggsem. Takich wojowników kibice kochają najbardziej.
Trudno mi się samemu porównywać do takiego mistrza, ale to miłe, że ludzie tak widzieli moją walkę. Było kilka elementów wspólnych, ja podobnie jak Tomek nigdy się nie poddaję i w Londynie to udowodniłem.

To pierwsze tak miłe zaskoczenie w polskim boksie od zwycięstwa Krzysztofa Głowackiego z Marco Huckiem.
Fajna niespodzianka, ale nie dla mnie (śmiech). Ja byłem przekonany, że wygram, gdybym nie wierzył, nawet nie wziąłbym tej walki. W wielu wywiadach powtarzałem, że jadę do Anglii po pas i nie było to tylko takie zwykłe przechwalanie się. Słowa dotrzymałem, ale federacja nie i wróciłem bez pasa. Muszą go dla mnie przygotować i wkrótce wyślą, na pewno znajdzie się dla niego odpowiednie miejsce w domu. Jestem jednak pewien, że to nie jest ostatni mistrzowski pas w mojej kolekcji.

Wygrana w Londynie to w efekcie perspektywa wielkich walk i wielkich pieniędzy.
Dokładnie tak. Drzwi do wielkich walk i pieniędzy otworzyłem z buta. Podjąłem duże ryzyko godząc się na walkę z niepokonanym zawodnikiem i to jeszcze na jego terenie, ale nie było innego wyjścia. Kariera pięściarza trwa krótko, a trzeba w tym czasie zarobić na codzienne życie i jeszcze coś odłożyć na emeryturę. Teraz starczało tylko na bieżące wydatki i to bez szaleństw. Liczę, że po zwycięstwie to się zmieni.

Pełna treść artykułu na Sport.tvp.pl >>