Adam Kownacki (15-0, 12 KO) jest przekonany, że 15 lipca na gali w Nowym Jorku dojdzie do jego walki z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Arturem Szpilką (20-2, 15 KO). Pojedynek początkowo planowany był na kwiecień, jednak Kownacki wycofał się z niego z powodu problemów z zębem.

- Od dłuższego czasu chciałem walczyć z Arturem, ale zawsze coś stawało mi na drodze. Teraz nie ma już żadnych przeszkód. Widzimy się w ringu w lipcu - mówi "Super Expressowi" niepokonany na zawodowych ringach Polak.

Kownacki spędzi kilka najbliższych tygodni w Polsce. Na obozie w Łomnicy będzie pomagał w sparingach Tomaszowi Adamkowi, który przygotowuje się do czerwcowej pojedynku z Solomonem Haumono. Chociaż w starciu ze Szpilką "Baby Face" nie będzie faworytem, to zawodnik urodzony w Łomży pewnie wypowiada się o swoich szansach w tym pojedynku.

- Artur ma mocne nogi, ale słabą szczękę. Leżał już na deskach, więc zna smak porażki. Ja mam za to silny cios, który pośle go na deski. Artur dawno nie walczył i będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Postaram się zepsuć mu te plany. Dla mnie zwycięstwo z Arturem będzie kolejnym krokiem na drodze do zdobycia mistrzowskiego pasa wagi ciężkiej. Taki jest cel i moje marzenie - przekonuje w rozmowie z "Super Expressem" Kownacki.

Na razie emocje wokół tego pojedynku studzi sam Szpilka, podkreślając, że do porozumienia w tej sprawie jest jeszcze daleko. "Szpila" liczył, że w lipcu spotka się w ringu Dominikiem Breazealem, jednak Amerykanin na razie nie chce skrzyżować rękawic z Polakiem.

Pełna treść artykułu w "Super Expressie" >>