Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Narzekamy, że w królewskiej kategorii nic się nie dzieje, że finansowa kalkulacja dominuje nad sportowym widowiskiem. Wreszcie, że potencjalnemu pretendentowi nie zależy na światowym championacie, a walka bez najwyższej stawki ma dla niego większe znaczenie. Okazuje się, na poniższym przykładzie, artykule Curta Riess Steinama (P.S. 19/1936), że...  wszystko już było. A i kalkulacje menedżera, choćby tak przebiegłego, jak Mike Jacobs, bywają chybione.

„Siedzimy w zacisznym gabinecie. Na ulicach Nowego Jorku szaleje śnieżyca. Mike Jacobs
spogląda zamyślony w okno. Rozmawiamy o Florydzie, o wyścigach konnych i zawodach pływackich. Na Florydzie nie ma burz śniegowych. Mike Jacobs odczuwa gwałtowną tęsknotę za Miami. Jutro poleci na Florydę.
Ale chyba nie po to zaprosił mnie do swego biura?
Zwolna odchyla przyłbicę! Strząsa popiół swego potężnego cygara i...
- Tak, tak, spotkanie ze Schmelingiem będzie ostatnią walką Louisa w tym roku...
- A co z Braddockiem?
- Hm..., nie wchodzi w rachubę...
- Nie będzie więc rozgrywki o mistrzostwo świata?
- Hm..., nie będzie mistrzostwa!
- Taak?!- Było to jedyne słowo, jakie zdołałem wykrztusić.

Mike Jacobs uważa, że powiedział już wszystko! Naturalnie, nie jest to wystarczające. Chcę wiedzieć, dlaczego Joe Louis nie będzie boksował? Mówiono przecież o spotkaniu we wrześniu... O mistrzostwie świata... O meczu Braddock- Louis.
- No tak... Zdecydowaliśmy jednak inaczej...
- Dlaczego?
- Joe boksuje za dużo... Inni walczą znacznie rzadziej...
- Nie są to przecież poważne powody.
- Może nie! Istnieją jeszcze inne. Ostatecznie można zbyt szybko wywindować się w górę... Przyjmijmy, że dojdzie do walki Louis- Braddock. Louis zostanie mistrzem świata! Nikt w to nie wątpi. Mając 22 lata zostaje mistrzem świata, a co dalej? Co będzie się działo w roku 1937, 1938 itd. Z kim miałby wówczas walczyć? Nie znajdziemy odpowiedniego przeciwnika, więc pozostanie osamotniony na placu i wypadnie mu chyba osiąść w domowym zaciszu na laurach...
- A pan wraz z nim- dodałem mając na myśli miliony, jakie wpłynęłyby do kieszeni Mike Jacobsa z dwóch końcowych spotkań.
- Racja, ale nie mam najmniejszej ochoty siedzieć z założonymi rękami za piecem. Nie ma na to również ochoty Joe Louis. Na to obaj mamy czas.

Istnieje jeszcze jedna przyczyna, o której jednak nie wspomniał Mike Jacobs. System podatkowy w Ameryce przewiduje tak wielką progresję, że Joe Louis zabierając 60 procent dochodu z meczu ze Schmelingiem (np. 300.000 dolarów) przy drugim spotkaniu oddałby prawie cały dochód skarbowi państwa. Boksowałby więc do pewnego stopnia na rzecz państwa. A na to nie zdobędzie się nawet tak wielki entuzjasta boksu, jak Joe Louis.

Następnego dnia po rozmowie Mike Jacobs wyjechał na Florydę. A w 24 godziny po jego wyjeździe zawitał z Florydy mistrz świata Braddock ze swoim menedżerem Gouldem. Przyjechał w samą porę, by wyczytać w gazetach, że Joe Louis nie myśli z nim walczyć, a w każdym razie nie w 1935 roku. Sytuacja Braddocka jest co najmniej dziwna. Mimo, że dzierży tytuł mistrza świata, to właśnie on wyzwał Louisa.

Ten niecodzienny wypadek ma swoje dwa powody. Po pierwsze Braddock doskonale wie, że w pierwszej walce, bez względu, kim będzie przeciwnik, straci tytuł. Istnieje przynajmniej pół tuzina bokserów wagi ciężkiej, którzy z nim wygrają. Na zbyt częste cuda nie można liczyć! Zatem Braddock chciałby swą skórę sprzedać po możliwie najwyższej cenie. A któż byłby dla publiczności lepszym magnesem jak właśnie Louis? Powód numer dwa: Braddock posiada wprawdzie tytuł mistrza, jednak w głębi duszy nie ma pełnego przekonania, że faktycznie jest najlepszym na świecie. Przy każdej okazji drażnią go opinie, że rzeczywistym mistrzem jest tylko Louis. W rezultacie zrodził się w nim kompleks rozwiązania tej dwuznacznej sytuacji i ustalenie w ringu, kto faktycznie jest najlepszym.

W historii boksu doszło do niebywałego przypadku! Mistrz świata, właściciel szczytnej godności nie czekał na wyzwanie, lecz sam wyzywa zawodnika, który nie legitymuje się żadnym tytułem! Nie waha się przy tym odrzucić wszelkie inne propozycje, nie wyłączając Schmelinga! Doszło nawet do tego, że gdy zakontraktowano spotkanie Louis- Schmeling, Braddock zawiadamia, iż na wszelki wypadek rozpoczyna trening, by w razie niestawienia się Schmelinga zająć jego miejsce! Mistrz świata jest więc gotów przyjąć do pewnego stopnia rolę zastępcy w potrzebie, a tu... Louis oświadcza, że wcale go nie interesuje jakieś mistrzostwo świata! Sytuacja Braddocka stała się więcej, niż drażliwa!

Reakcja nastąpiła niemal momentalnie! Gould popadł w szał!
To po prostu jest skandal... Co?! Murzyn nie chce zostać mistrzem świata? Dobrze! Teraz mistrz świata nie chce walczyć z Murzynem! Louis w ogóle nie wchodzi w rachubę... pod żadnym warunkiem. Aby zaś nie było wątpliwości również Schmeling nie będzie brany pod uwagę. Zdetronizowanymi mistrzami Braddock nie myśli się zajmować!

Tak mniej więcej brzmiały enuncjacje pana Goulda. Szkoda tylko, że nie podał, kto właściwie interesuje Braddocka. Na to trudno byłoby dać odpowiedź, gdyż w rzeczywistości nikt poza Louisem nie wchodzi w rachubę!

Dziwne stanowisko zajęła prasa. Po raz pierwszy od istnienia boksu zdarzyło się, że znalazł się ktoś, kto nie chce ubiegać się o mistrzostwo świata! Zdawałoby się, że jest to jego święte prawo. Nowojorska prasa była jednak odmiennego zdania: Obecnie mistrzem świata jest sympatyczny, miły młodzieniec, któremu życie nie słało się po różach. Teraz, gdy nadarza się sposobność zarobienia większych pieniędzy, jakieś tajemnicze siły chcą go przez ciemne intrygi pozbawić dobrego prawa. Należy temu zapobiec! Prasa domaga się interwencji Komisji Bokserskiej, która powinna, wedle jej mniemania, nie dopuścić do meczu Schmeling- Louis.

Komisja oficjalnie o niczym nic nie wie! Nieoficjalnie jej członkowie dali wyraz zapatrywania, że faktycznie należy coś zrobić. Sytuacja komisji jest również skomplikowana. Logicznie rzecz biorąc, ma ona pełne prawo zmusić posiadacza tytułu do walki w jego obronie. Ma ona prawo zapobiec, by przeciwnikiem mistrza był jakiś patałach, by cała gra nie przemieniła się w parodię. Jej obowiązkiem jest bowiem czuwać, by dobry bokser miał szanse pójść naprzód. Ale co zrobić, gdy dobry bokser nie wykazuje ochoty do walki o laury? Nie można przecież nikogo zmusić, by ubiegał się o mistrzostwo świata! Wreszcie zadaniem Komisji jest czuwać nad sportem, a nie nad sprawami finansowymi mistrzów świata. W końcu, gdy mecz Schmeling- Louis zostanie przeprowadzony poza Nowym Jorkiem Komisja straci możność jakiejkolwiek ingerencji. Sytuacja doprawdy przykra!

Tymczasem w Miami p. Mike Jacobs chodzi na wyścigi, przypatruje się zawodom pływackim. Czy myśli czasami o burzach śniegowych w Nowym Jorku i o burzy, jaką rozpętał w bokserskich sferach?

Faktem jest, że ta cała afera może przyczynić się do zwiększenia sprzedaży kart na mecz Schmeling- Louis! Z chwilą, gdy Louis ma walczyć tylko raz w roku, trzeba na tym koniecznie być!

Coś mi przychodzi na myśl... Czy czasem ta cała historia nie jest zwykłym manewrem reklamowym? Kto wie, czy Mike Jacobs rzucając w świat swą enuncjację, nie chciał wyzyskać prasy, mistrza świata i czcigodną Komisję dla celów wielkiej kampanii propagandowej meczu Schmeling- Louis?!

Mike Jacobsa stać ba podobny kawał! A po meczu ze Schmelingiem można przecież rozmyślić się, lub oświadczyć, że już dawno... zrewidowało się swój pogląd! Po Mike Jacobsie można się czegoś podobnego spodziewać”.

Joe Louis zmierzył się, zgodnie z planem Jacobsa, ze Schmelingiem w czerwcu 1936 r. na Yankee Stadium, ale... przegrał przez nokaut w 12 rundzie! Braddock, wbrew zapowiedziom, stanął naprzeciw Louisa w rok później i, zgodnie z przewidywaniami, przegrał walkę, stracił koronę. Został przez czarnoskórego pięściarza znokautowany w ósmej rundzie. W czerwcu 1938 roku Louis zrewanżował się Schmelingowi z nawiązką; pozbawił Niemca złudzeń już w pierwszej rundzie. Przegrał i utracił światowy championat dopiero we wrześniu 1950 roku- z Ezzardem Charlesem. Długą karierę wielkiego „Brown Bombera” zakończyła trzecia w jego zawodowej karierze porażka- z Rocky Marciano- w październiku 1951 r.

Krzysztof Kraśnicki, colma1908{jcomments on}